29 stycznia 2012, wieczór. Uciekliśmy od zgiełku Hawany. Byliśmy już zmęczeni sklepami z rumem i cygarami, tłumami turystów kroczącymi karnie za przewodniczką, niczym pionierzy na pochodzie pierwszomajowym, czy handlarzami, którzy na każdym kroku oferowali nam najlepsze cygara za cenę kilkakrotnie niższą niż w oficjalnych sklepach. Nie robiły już na nas nawet wrażenia opowieści o niezwykłym życiu na Kubie: o kubańskich zdobyczach techniki, najlepiej wykształconych lekarzach, czy o hodowaniu świń w łazience mieszkania na czwartym piętrze wieżowca z wielkiej płyty. Na chwilę chcieliśmy też uciec przed wzrokiem ubogich ludzi widzących w nas szansę, choć nieznacznego, poprawienia swego losu i sprzedania nam czegokolwiek za peso convertible.
Zatrzymaliśmy się na jednym z punktów widokowych. Było późno, więc zrobiło się już pusto, a gęsty kożuch chmur nie pozwalał ocenić, gdzie jest słońce.
Zewsząd otoczyła nas cisza, a przed nami piętrzyły się mogoty, zaokrąglone wzgórza powstałe w wyniku działania wody i wiatru. Ten krajobraz jest bezsprzecznie jednym z najpiękniejszych na wyspie.
lokalizacja | Dolina Viñales, prowincja Pinar del Río, Kuba |
statyw / z ręki | z ręki |
ISO | 200 |
przesłona | f8 |
czas naświetlania | 1/50s |
+48 515 171 666