Z epilogu do książki
Gdybyśmy jeszcze raz stanęli przed wyborem: podróże czy dziecko, wybralibyśmy dziecko, bo jego posiadanie nie oznacza rezygnacji z marzeń, porzucenia dotychczasowych pasji i odmawiania sobie prawa do przygody. Po pięciu latach wspólnego podróżowania wiemy, że dziecko można wychować w każdych okolicznościach przyrody i pod każdą szerokością geograficzną. Co więcej, śmiemy twierdzić, że na drugim końcu świata dziecko jest bardziej „współpracujące” niż w domowych pieleszach i łatwiej przejść z nim przez pewne ważne momenty niemowlęctwa, np. odstawienie smoczka czy zrezygnowanie z pieluch na rzecz nocnika. Przede wszystkim jednak rodzinne podróżowanie uczy bycia razem, radzenia sobie w trudnych sytuacjach i dzielenia się szczęściem, a także doceniania piękna otaczającego świata i tolerancji do innych kultur, ras, religii.
Podróżowanie od zawsze było naszą wspólną pasją, najpierw narzeczeńską, potem małżeńską. Teraz myślę, że możemy to przyznać z pełną świadomością, jest naszą rodzinną pasją. Zaszczepiliśmy ją Gabi i będziemy pielęgnować ją przez kolejne wspólne lata podróży i przygód. Mamy nadzieję, że wyrośnie na świadomą podróżniczkę i ciekawą świata kosmopolitkę. Zatem, jeżeli jeszcze zastanawiacie się, czy wyruszyć w podróż z dzieckiem, to nie traćcie czasu, tylko pakujcie walizki! Świat stoi przed Wami otworem.